Brak czasu vs czas wolny.

Od trzech tygodni spędzam czas w domu na przymusowej kwarantannie, związanej z epidemią koronowirusa w Polsce. Szczerze mówiąc moje życie wygląda praktycznie tak samo jak przed kwarantanną za wyjątkiem oczywiście utraty pracy. W moim przypadku oznacza to dodatkowo wolne wieczory bo właśnie wieczorami, w normalnych warunkach prowadzę zajęcia taneczne w mojej akademii tańca. Abstrahując od problemów zawodowych, zarówno finansowych jak i tych związanych z konkretnymi projektami pokazów tanecznych, chciałabym skupić się w tym wpisie na temacie braku i nadmiaru czasu wolnego. 

Jako osoba stanu wolnego, która nie ma obowiązków małżeńskich ani rodzicielskich, od zawsze byłam odbierana jako ta, która zawsze ma w zasadzie wolny czas. Sądzę, że większość osób, którym obcy jest stan wolny, nie ma świadomości jakim wyzwaniem jest dobre i wartościowe wykorzystanie czasu w pojedynkę. Generalnie samotne życie wbrew pozorom jest bardzo wymagające. Praca nad własnym charakterem i nad motywacją do nawet najprostszych czynności życiowych nie jest taka prosta kiedy nie ma w pobliżu drugiej osoby w postaci męża czy dziecka. Taka „rodzinna” motywacja zazwyczaj ratuje życie osobom owdowiałym – mają jeszcze dla kogo żyć. A ci, którzy stracili już wszystkich często mówią, że nawet nie chce się im gotować posiłków dla siebie, bo po co, dla kogo? Hm… tak, jakby dla samych siebie już nie było warto.

Pytanie o wartość samotnego życia, to chleb powszedni kobiet niezamężnych. Najczęstszą pułapką, w którą wpadamy, to uzależnienie naszej wartości od drugiej osoby. Relację z drugim człowiekiem stawiamy na pierwszym miejscu, przed relacją z samym sobą i co najgorsze przed relacją z Bogiem. A co ciekawe i najwspanialsze, to od odkrycia naszej wartości w Bogu samym, zaczyna się cała życiowa przygoda osób, które doświadczają błogosławieństwa samotności. Dziś z ich doświadczenia (podobnie jak z doświadczenia osób duchownych i konsekrowanych) mogłaby skorzystać niejedna rodzina pogrążona w stanach lękowych a bywa, że i depresyjnych z powodu nadmiaru wolnego czasu oraz tymczasowej izolacji. Okazuje się bowiem, że sam fakt posiadania rodziny, nawet licznej, nie rozwiązuje życiowych problemów. Może natomiast je generować. Nieuporządkowanie w każdej sferze naszego życia, także tej duchowej, wcześniej czy później odbija się na naszych relacjach. Dopóki mijamy się w domu i nie wchodzimy sobie w drogę, wydaje się, że wszystko gra. Do czasu jednak. Tegoroczna, przymusowa kwarantanna – bo na zatrzymanie się np. w formie indywidualnych rekolekcji najczęściej nie mamy czasu – bezlitośnie obnaża naszą hierarchię wartości i konfrontuje styl naszego życia z głoszonymi teoriami a także prawdami wiary. 

W ciągu ostatnich lat coraz częściej słychać zdanie: czas przyspieszył niemiłosiernie albo czas się kurczy. Stale narzekamy na brak czasu, na to, że doba ma tylko 24 godziny. Powtarzają ten refren także osoby wierzące. Z żalem stwierdzam, że i mnie się to zdarza. Na początku kwarantanny słychać było głosy, że czas się zatrzymał. Po upływie zaledwie kilku dni, pojawiły się stwierdzenia, że czas nie tylko stoi w miejscu ale dłuży się niemiłosiernie. Tak źle i tak nie dobrze. 

Nasłuchuję przez chwilę tykania mojego starego zegarka i bez owijania w bawełnę muszę przyznać, że tyka dokładnie tak samo jak trzy tygodnie temu. Ani wolniej, ani z wydłużonym przeciąganiem, na które tylu ludzi narzeka. Chociaż trudno w to uwierzyć, czas biegnie tak samo jak kiedyś. Spójrzmy prawdzie w oczy: problem leży w tempie życia jakie sobie sami narzucamy w ramach czasu jaki Opatrzność przeznaczyła nam tutaj na ziemi.

Kiedy poświęcam się całemu światu, pozwalam się pochłonąć całkowicie pracy a także swoim pasjom, kiedy uwierzę, że wszystko zależy tylko ode mnie bo inaczej firma albo jakaś relacja się zawali, kiedy „daję z siebie wszystko”, to wcześniej czy później wpadnę w pracoholizm, aktywizm i frustrację z powodu, że „nie ogranim” wszystkiego, że ostatecznie nie daję rady, że świat zwariował a za chwilę odlecę ja sama. 

Kiedy patrzę na pędzących wokół ludzi, to staje przede mną obraz chomika w klatce, który przebiera nóżkami w kołowrotku. Ten obłędny pęd zdaje się nie mieć końca. Nic dziwnego, że umyka nam to co najważniejsze. Zatracamy siebie samych. Paradoksalnie, to co powinno być dla nas najważniejsze – nasza relacja z Bogiem, od której zależy jakość naszego życia i relacji z innymi – pozostawiamy na „wieczne nigdy”. Obiecujemy sobie, że zajmiemy się tym kiedyś w wolnej chwili. 

W nieoczekiwany dla nas sposób, właśnie nastała wolna chwila. Sic! Kiedy minął pierwszy szok, zaczynamy narzekać na to czego nie mamy, czego nam nie wolno. Rodzi się poczucie straty czasu a u niektórych apatia i stany lękowe. Są i tacy, którzy wesolutko kombinują jakby tu „zabić czas”. Wszystko byle by się nie zatrzymać, nie pomyśleć, nie zadać sobie podstawowych pytań i nie spróbować poszukać odpowiedzi na nie. 

Fakt, że kwarantanna przypadła w Polsce na czas Wielkiego Postu, uważam za wielką łaskę zarówno dla osób wierzących jak i poszukujących. Nie zapominajmy, że w każdym trudnym, nawet dramatycznym zdarzeniu, Bóg zawsze wychodzi nam na spotkanie. To czas, w którym wszystko inne staje się drugorzędne. Nie jutro, nie za chwilę – ale dziś, tu i teraz, mamy jeszcze jedną szansę aby stanąć w prawdzie o sobie, o wartości i celu naszego życia. W obliczu zagrożenia chorobą, a nawet śmiercią, każdy z nas staje w pojedynkę i sam musi zmierzyć się z najważniejszym życiowym zadaniem. Co nim jest dla nas wierzących? ŻYCIE WIECZNE. To jest cel naszego życia tu na ziemi. A jeśli tak, to nie możemy unikać myślenia ani rozmów na temat śmierci. Zarówno tej fizycznej jak i duchowej. Nasz Pan zaprasza nas abyśmy świadomie i pełni ufności przeżyli z Nim Triduum Paschalne, od Wielkiego Czwartku po Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Bo tylko w Nim jest życie a bez niego skazani jesteśmy na tragiczną wegetację. W Nim śmierć nie ma nad nami władzy. Żaden wirus, nawet koronawirus nie ma takiej władzy. A więc jedyne czego możemy się realnie bać, to utraty WIARY: „Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» /J 11, 25-26/

W tym wyjątkowym czasie, gorąco polecam odsłuchanie i kontemplację kazań pasyjnych o. Jakuba Przybylskiego OCD, pt. „6 pragnień Jezusa” oraz konferencji o. Mariusza Wójtowicza OCD, pt. „By kochać Cię Panie tę chwilę mam tylko… Dni skupienia na temat czasu„.


2 komentarze

  • Joanna

    Katarzyno, bardzo dziękuję Ci za tego bloga.
    Szukałam głosu kogoś kto jest w podobnej sytuacji jak ja. Kto żyje w pojedynkę mimo że tego nie wybrał, kto jest już w dojrzałym wieku i mimo wszystkich braków chcę żyć szczęśliwie i iść z podniesioną głową.
    Długo marzyłam o małżeństwie aż w końcu stwierdziłam, że to mnie zaczyna niszczyć, że nie chcę żyć w oczekiwaniu i że nie ma w tym mojej winy.
    Proszę Boga żeby nie pozwolił mi zgorzknieć i pomógł mi cieszyć się każdym dniem.
    Dopiero zaczęłam czytać Twojego bloga i już widzę, że dużo tu inspiracji i nadzieji dla mnie. Pozdrawiam i bardzo dziękuję bo czuję się mniej odosobniona z moimi przemyśleniami.

    • JAHID - mężna niezamężna

      Joanno, ja też Ci bardzo dziękuję bo dzięki takim komentarzom również nie czuję się odosobniona. Czuję, że nie piszę w próżnię. 😉 Każdy głos jaki pojawia się na blogu lub w wiadomościach na profilu FB, motywuje mnie do dalszej pracy. Doświadczyć czegoś to jedno, a spróbować to opisać aby inni mogli skorzystać z tego doświadczenia, to drugie. 🙂 Cieszę się, że to o czym piszę na blogu, inspiruje i budzi nadzieję. Takie jest moje pragnienie i o to się modlę dla każdej niezamężnej kobiety. Zachęcam do dalszych komentarzy i dzielenia się swoimi przemyśleniami na tematy, które są dla nas wszyskich tak ważne. Niech Duch Święty – do którego dziś rozpoczynamy nowennę – wyleje na Ciebie i na wszystkie dojrzałe, niezamężne kobiety, obfitość Bożych łask! Niech prowadzi nas ku Prawdzie i pozwoli odkryć misję, którą dla każdej z nas przygotował nam Pan. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *