„Misterium Przychodzącego Boga” – Casel OSB

Z okazji świąt Bożego Narodzenia, ku głębszej refleksji gorąco polecam rozdział, pt. „Misterium Wcielenia a kobieta”, zamieszczony w książce Wydawnictwa Benedyktyńskiego TYNIEC, zatytułowanej „Misterium Przychodzącego Boga„. Autorem tekstu jest Odo Casel (1886–1948), benedyktyn z opa­ctwa Maria Laach w Nadrenii, twórca teorii misteryjnej w sakramentologii, wybitny teolog liturgista. Ufam, że zamieszczone poniżej obszerne fragmenty wspomnianego rozdziału, będą wystarczającą zachętą do lektury całej publikacji…

„Dziś w szerokich kręgach panuje pogląd, że kobieta osiąga spełnienie dopiero w dziecku. W naszych czasach za szczyt kobiecości uchodzi „matka z dzieckiem”. Ten pogląd przenosi się nawet do świąt liturgicznych. Dla wielu ludzi Boże Narodzenie jest największym świętem dlatego, że w jego centrum znajduje się „Matka z Dzieciątkiem”.
Rzymska liturgia bożonarodzeniowa faktycznie wyznacza jej uprzywilejowane miejsce. Ale to, co liturgia przedstawia w głębokiej, dogmatycznej formie, w odczuciu wielu wiernych stało się sprawą najważniejszą. Zarówno ludowe pieśni, jak i dzieła sztuki mówią już prawie wyłącznie o pełnej wdzięku Matce i ślicznym Paniąteczku. Roztacza się przed nami idylla matczyno-dziecięcej miłości, która po ludzku biorąc z pewnością jest ujmująca, ale nie może być sensem misterium, dokonywanego przez Boga zbawczego czynu, który uroczyście obchodzimy w liturgii. Misterium chce nas bowiem wznieść od tego, co ludzkie, ku temu, co boskie. Jeśli Bóg objawia się w ciele, to nie po to, żeby kanonizować ciało jako takie czy dokonać apoteozy natury, lecz żeby podnieść ciało ku sobie i przemienić naturę. Logos stał się ciałem – mówi św. Jan. Ale zaraz dodaje: I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy (J 1, 14). 
Właśnie z tą Janową wizją wiąże się właściwe ujęcie liturgii. Prawdą jest, że liturgia rzymska silnie uwydatnia Maryję jako matkę Boskiego Dzieciątka. Wielbi ona jednak nie to zwykłe, naturalne macierzyństwo, lecz macierzyństwo zupełnie inne, całkowicie oparte na Duchu i dlatego dziewicze. Tym, co Kościół wielbi w Boże Narodzenie, nie jest Matka jako taka, lecz Dziewica, która całkowicie poświęca się Bogu, która nic nie wie o świecie i ciele, która nie poczyna człowieka, lecz Boga; Boga, który nie odbiera dziewictwa, lecz je daje. Już Żyd Filon mówi, że gdy Bóg łączy się z duszą, daje jej dziewictwo, nawet gdyby w ziemskim rozumieniu już je utraciła. Małżeństwo z Bogiem stwarza dziewice. Dlatego także Maryja w pierwszym rzędzie jest Dziewicą, i dopiero dlatego, że jest Dziewicą, Bóg może z niej narodzić się jako człowiek. (…)
Jej dziewicze macierzyństwo stanowi również głęboki sens tytułu, który przyznał jej Sobór Efeski w 431 r.: Theotókos, Bogarodzica. 
Widzimy więc, że święte macierzyństwo Maryi jest nieporównywalne z ziemskim, naturalnym macierzyństwem. Dlatego właśnie błędem jest zamienianie bożonarodzeniowego misterium w matczyną idyllę i przedstawianie Maryi jako wzoru ziemskiego macierzyństwa. Nie – Maryja jest królową dziewic. 
Tę swoją koronę Maryja ma wspólnie z całą Ekklezją. Jej cielesne macierzyństwo jest niepowtarzalnym darem, który był w zbawczym planie Boga: ona miała zrodzić światu Zbawcę. Te narodziny według ciała i to macierzyństwo według ciała są częścią planu uniżenia się Odkupiciela, jak uczy św. Paweł: Factum ex muliere, factum sub legezrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem (Ga 4, 4). Niepokalane, cielesne macierzyństwo Maryi jest przywilejem danym ze względu na Chrystusa (…)
Jednakże w swoim dziewictwie, w swoim oddaniu Duchowi, Maryja staje przed nami jako wzór Kościoła, w szczególności zaś jako wzór świętej kobiety. Wraz z urodzeniem Dzieciątka Maryja wypełniła właściwe zadanie swojego cielesnego macierzyństwa. Jak to się zdarza wszystkim matkom, również i jej Syn dorósł i przerósł ją, tak że musiał później rzec do niej: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? [Czyż] jeszcze nie nadeszła godzina moja? (J 2, 4). Pan nie chciał tymi słowy odprawić Maryi, lecz wytyczyć linię graniczną między więzami naturalnymi a Bożym zadaniem. (…)
Prowadzi nas to do święta Epifanii. Także w dniu Epifanii obok Pana stoi postać kobieca. Jak niegdyś Ewa w pełni siły i piękna została przyprowadzona do dorosłego Adama, żeby był on jej kapłanem i przewodnikiem, tak też i dzisiaj, w dniu Epifanii, u boku Chrystusa, który osiągnął pełnię wieku, nad którym jaśnieje chwała Boga w Trójcy jedynego – antycypacja wejścia do chwały przez chrzest krwi na krzyżu – stoi Eklezja w pełni oblubieńczego piękna, przygotowana na wesele, którego owocem będzie jej duchowe macierzyństwo. Hodie coelesti sponso iuncta est Ecclesia – „dzisiaj Eklezja złączyła się z Chrystusem, swoim Oblubieńcem” (ant. do pieśni Zachariasza w dniu święta). Pan w Jordanie zmywa z niej plamy, przywraca jej utracone przez grzechy dziewictwo i czyni ją swoją oblubienicą nie mającą skazy czy zmarszczki, aby była święta i niepokalana (Ef 5, 27). Obecnie duchowy Pan może ją całą napełnić i uczynić częścią samego siebie. Przez współuczestnictwo z Nim jest ona całkowicie i nieskończenie błogosławiona. Odtąd żyje w Panu, święta na ciele i duszy. Do swego doskonałego szczęścia nie potrzebuje cielesnego macierzyństwa. To, co w niej rośnie, jest życiem Chrystusa, i im bardziej dojrzewa to życie, tym bardziej ona upodabnia się do swego Oblubieńca. Tutaj widać wyraźnie, że prawdziwa kobiecość do spełnienia swej istoty nie potrzebuje materialnego macierzyństwa, lecz swoją najwyższą doskonałość znajduje w narzeczeństwie z Chrystusem. 
W ten sposób święto Epifanii jako Objawienia całego misterium Chrystusa pozwala nam ujrzeć prawdziwy ideał chrześcijańskiej kobiety: niepodzielne oddanie się Panu w najczystszej dziewiczości. Tego ideału Kościoła nie zmienią żadne przejściowe mody. Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki (Hbr 13, 8). Podobnie Eklezja pozostaje tą samą. Na zawsze stoi ona u boku Pana jako sponsa Verbi i vas spirituale, narzeczona Logosu i naczynie duchowe. Dlatego także poświęcone Bogu dziewictwo lub możliwie jak największe zbliżenie się do niego na zawsze pozostanie najwyższym ideałem chrześcijańskiej kobiety, spełnieniem misterium Epifanii, które można wyrazić w dwóch słowach: Christus-Ekklesia.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *