Apostoł ćma

„Apostoł ćma”, to tytuł jednego z rozdziałów książki Ojca Jakuba Przybylskiego ODC, pt. „Szachownica pokory”, wydanej przez Wydawnictwo Karmelitów Bosych w Krakowie. Gorąco polecam lekturę całego zbioru tekstów, „który jest próbą pomocy w odkrywaniu prawdy o sobie samym; jest ryzykiem stanięcia w świetle Słowa i przejawem pragnienia odmiany życia”. Ta pozycja powinna zagościć w domu tych z was, które pragną odkryć w sobie JAHID… 😉
Rozdział, pt. „Apostoł ćma” cytuję w całości za zgodą autora. Ojciec Jakub Przybylski jest karmelitą bosym, absolwentem Międzynarodowego Kolegium Teologicznego św. Jana od Krzyża w Rzymie. Towarzyszy młodym ludziom w rozeznawaniu powołania do życia karmelitańskiego. Należy do redakcji dwumiesięcznika „Głos Karmelu”.

Lektura Pisma Świętego
Przeczytaj fragment
z Ewangelii wg św. Jana,
rozdział 14, wiersze 6-14

„Tęsknota za tym, czego nie mamy, bywa toksyczna. Człowiek tak często mówi sobie: gdybym miał to czy tamto, to odetchnąłbym pełną piersią. Gdybym uporał się z tym czy z tamtym brakiem, mógłbym w końcu żyć z uśmiechem na twarzy. Gdybym nie mial takiej historii, jaką mam, byłbym szczęśliwy.

Człowiek w tym swoim myśleniu przypomina ćmę lecącą do zapalonej żarówki. Ćma tęskni za światłem, tęskni za tym, czego nie ma. Jednak, kiedy osiąga upragniony cel, wcale nie jest bardziej szczęśliwa. Kręci się wokół rozżarzonej żarówki, raz po raz obija się o nią, aż w końcu umiera. Ginie spalona jej żarem, ginie od tego, co miało być źródłem jej szczęścia. I podobnie dzieje się z człowiekiem. Upatruje on swoje szczęście w tym, czego mu brak. I nie widzi, że wystarczyłoby docenić to, co ma, zauważyć, jak bardzo jest obdarowany przez Boga, i przestać widzieć tylko braki.

Taką ćmą był Apostoł Filip. Powiedział do Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14, 8). Swoje szczęście upatrywał w widzeniu oblicza Ojca. Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. I nie wiedział, że to, czego pragnął, było już mu dane: „Filipie, Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9) – powiedział Jezus. On jednak chciał widzieć Ojca twarzą w twarz i czuł się nieszczęśliwy, bo nie miał tego, czego pragnął. A chyba zapomniał, że „nikt nie może widzieć oblicza Boga i pozostać przy życiu” (por. Wj 33, 20) – tak mówi Pismo. Chciał widzieć światło Bożego oblicza, jak owa ćma tęskniąca za żarówką. Jednak nie wiedział, że gdyby je zobaczył, zginąłby, spalony żarem Bożej miłości. To, co było mu potrzebne do szczęścia, już miał, tylko tego nie widział, nie doceniał, nie wierzył w to: „Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojciec” (J 14, 10). Nie wierzył; Filip był nieszczęśliwy, bo nie wierzył w to, co było mu dane

Wszystko, czego każdy z nas potrzebuje do szczęścia, wszystko to już zostało nam dane. Bóg każdego człowieka nieustannie obdarza wszystkim, co potrzebne. Człowiek jednak często nie wierzy w to. Nie wierzy Bogu, że to, co mu zostało udzielone, jest wystarczające, chce więcej: więcej spokoju, więcej talentów, więcej zaradności, więcej światła, a mniej problemów, mniej zmartwień, mniej cierpienia. To nie tak: „Wystarczy Ci mojej łaski” (2 Kor 12, 9). Nie ci są szczęśliwi, którzy mają wszystko to, za czym tęsknią, ale ci, którzy potrafią docenić to, co mają. I zamiast skupiać się na brakach, skupiają się na darach.

Bóg tak wiele daje człowiekowi każdego dnia, człowiek zaś tak często żali Mu się na to, czego nie ma. Nie potrafi znosić życia w półmroku, jak ćma; nie godzi się na własne życie, a swoje braki uważa za źródło swego nieszczęścia. Nie ma życia bez braków, każdy je ma, tak jak ćma, która odczuwa brak światła. Jednak to światło wcale nie jest jej potrzebne do szczęścia. Gdzie zatem wiara w człowieku? Gdzie wiara w to, że skoro Bóg tych braków nie usuwa, to może nie muszą być usunięte, abym był szczęśliwy? Widocznie nie potrzeba ich usuwać. 

To jednak, co na pewno jest potrzebne do szczęścia, to zmiana myślenia, wymiecenie pesymizmu i niezadowolenia z własnego serca. To, co jest potrzebne, to codzienna nauka doceniania dobra, które jest nam dane, i wysiłek wiary w to, że Bóg troszczy się o nas. I skoro On dba nawet o małego wróbla, to tym bardziej o Ciebie, i masz wszystko, co do szczęścia jest Ci potrzebne. 

Odnieść sukces w tym życiu to nie tyle mieć idealne życie, bez braków i błędów, ale przechodzić od porażki do porażki, od braku do barku bez utraty pogody ducha. To jest sukces: nie utracić pogody ducha, być wdzięcznym za to, co się ma, nie zaś narzekać na braki, wyczekując lepszego czasu, lepszych miejsc, lepszych ludzi. Bóg dał Ci wszystko, co potrzebne, byś dzisiaj był głęboko szczęśliwy. Uwierz w to.”

2 komentarze

  • Beata

    Trafione w sedno. Trudno nam z tym się pogodzić w świecie, w którym zachęcani jesteśmy do „spełniania marzeń”. Jednak koncentrując się na marzeniach siłą rzeczy skupiamy się na tym czego nam do szczęścia brakuje, nie na tym co mamy. W efekcie żyjemy w poczuciu krzywdy, braku, niedosytu – zajmując się sobą głównie i swoimi uczuciami. To niestety nie pomaga. Oddalamy się od Boga, rosną w nas pretensje do niego, natomiast zanika wdzięczność. Tworzymy sobie posążki złotych cielców i to im składamy hołdy. Niestety jest to tak powszechna praktyka, nawet wśród ludzi wierzących, że nawet nie zauważamy, że nie jest to normalność, tylko ślepa uliczka…

  • iga

    Być wdzięcznym -dzisiaj – za otrzymane dobro; przechodzić od porażki do porażki, od braku do braku z postawą akceptacji „Tu i Teraz” a jednocześnie rozeznawać czy jestem na właściwej ścieżce w realizacji swoich zadań życiowych.
    W granicach rozsądku, adekwatnie do swoich możliwości, sytuacji życiowej nie zamykać się na pragnienia serca – lepszego czasu, lepszych ludzi, lepszego miejsca.
    Tak sobie rozpoznałam – dla siebie- w.w tekst.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *