Życie zgodne z powołaniem kobiety. 2/8

Niedawno trafiłam na YouTube, na nagranie gdzie bardzo sympatyczna dziewczyna  motywowała wierzące singielki do wykorzystania dobrze czasu samotności. Do zainwestowania w rozwijanie pasji, itp. bo „za chwilę” (czyt. około 30-tki, może 40-tki i kto wie, może nawet 50-tki) wyjdą za mąż, modlitwa na 100% będzie wysłuchana (jeśli będą  wytrwałe!) i wtedy już za późno na samorealizację i tego typu inwestycje w siebie. Teoretycznie nie ma nic złego w tych poradach a nawet można się zbudować sporą dawką motywacji. Zaraz jednak pomyślałam sobie o tych kobietach, które męża jednak nie wymodlą, rodziny nie założą ani dziecka nie urodzą. I to nie dlatego, że są małej wiary! Jak one będą się czuły, jeśli po latach intensywnych starań i modłów, mimo wszystko zostaną same jak palec? Bez męża, dzieci a w przyszłości bez wianuszka cudownych wnucząt u swojego boku.

No i znalazłam się – na własne życzenie – w bardzo niekomfortowej sytuacji ponieważ jako praktykująca katoliczka, niezamężna, piszę otwartym tekstem, że takich kobiet również w Kościele Katolickim jest dużo a będzie – o zgrozo! – coraz więcej. Wspominał o tym, na jednym ze swoich wykładów, pan Jacek Pulikowski. (*) Bardzo trzeźwo i realistycznie analizując statystyki oraz fakt poważnego kryzysu męskości, ojcostwa i uzależnienie od pornografii, poinformował słuchaczy, że dość spora grupa kobiet (ok. 30%) nigdy za mąż nie wyjdzie. Nie dlatego, że nie będzie chciała tylko… dlatego, że nie będzie miała za kogo wyjść. (sic!) Pan Pulikowski zachęcał aby panie najlepiej już od zaraz rozpoczęły przygotowywanie „planu B” na życie. Następnie przeszedł do omawiania tematu konferencji poświęconej przygotowaniu do małżeństwa.

Hm… Pisanie wprost o tym, że spora grupa kobiet mimo najszczerszych chęci, za mąż  nigdy nie wyjdzie, może komuś wydawać się niemiłosierne i podcinające skrzydła wierzących singielek. No i bądźmy szczerzy, może niejedna z czytelniczek tego bloga, właśnie w tym momencie go opuściła. Kto chce słuchać o tym, że jest źle a może być jeszcze gorzej? Zapewne znajdzie się spora grupka osób, które zarzucą mi, że robię to z zazdrości, bo skoro mnie się „nie udało” życie, nie mam męża i dzieci i nawet „nie potrafię” się o nie modlić z wiarą, to chcę z tej zazdrości odebrać resztki nadziei tym, którzy jeszcze ostatnimi siłami chcą zawalczyć o szczęście, o spełnienie w życiu. Jednym zdaniem: walczą o życie zgodne z powołaniem kobiety! 

Czy mam coś na swoją obronę? Cóż, jak każda wierząca kobieta pragnę być szczęśliwa, spełniona i żyć zgodnie z powołaniem kobiety! Z tego pragnienia – już od wczesnej młodości, wynikały moje poszukiwania prawdy o życiu i powołaniu. Popełniłam przy okazji sporo błędów, może nawet czegoś dobrze nie rozeznałam na poszczególnych etapach życiowej wędrówki ale nie zaprzestałam szukania odpowiedzi na pytanie: jak żyć aby być spełnioną i zrealizowaną kobietą. Powtórzę, wierzącą kobietą, bo w perspektywie wiary żyję bardziej lub mniej świadomie od 14-ego roku życia.

Zainspirowana dość brutalnym ale jakże prawdziwym apelem pana Pulikowskiego, postanowiłam rozgryźć na czym miałby polegać „plan B” dla kobiet „samotnych nie z wyboru”.

Czy zakłada on istnienie jakiegoś powołania, o którego istnieniu nic nie wiem? Jakie powołanie może realizować kobieta niezamężna, bezdzietna i bez powołania do zakonu? Czy ktoś może mi polecić jakąś konkretną propozycję i lekturę na ten temat czy też rekolekcje powołaniowe dla tych, którym w oczach świata „życie się nie udało”? Moja litania pytań wydaje się nie mieć końca. Co to znaczy żyć zgodnie z powołaniem kobiety? Jakie jest powołanie kobiety XXI wieku? Czy powołaniem kobiety jest tylko małżeństwo, ewentualnie zakon/dziewictwo konsekrowane? Czy podstawowym powołaniem kobiety jest tylko macierzyństwo biologiczne, rodzenie dzieci? Jeśli tak, to ile trzeba ich urodzić aby życie kobiety było zgodne z jej rozrodczym powołaniem? 

Jesteś tego warta! Musisz to mieć! 1/8
Życie zgodne z powołaniem kobiety. 2/8
„Salpa maggiore” bez powołania. 3/8
Dwie drogi. Kropka. 4/8
Powszechna koncepcja powołania. 5/8
Poszukiwanie Bożej koncepcji powołania. 6/8
Celibat – wybór, dar, czy patologia? 7/8
„Światłem ciała jest oko”. 8/8




(*) Jacek Pulikowski – od wielu lat zaangażowany w działalność Duszpasterstwa Rodzin i Poradnictwo Rodzinne. Wspólnie z przyjaciółmi jest założycielem i wieloletnim Prezesem Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Poznańskiej. Przez dwie kadencje był świeckim audytorem Rady do spraw Rodziny Episkopatu Polski. Autor poczytnych książek i artykułów w licznych czasopismach katolickich, oraz uczestnik audycji radiowych i telewizyjnych na tematy rodzinne (miłość, czystość, płciowość, ojcostwo, rodzicielstwo).

4 komentarze

    • JAHID - mężna niezamężna

      Tak, wspomninam o tym we wpisie, pt. „Salpa Maggiore” bez powołania. 3/8, który wkrótce się ukaże. 🙂 Pamiętajmy jednak, że aby zostać dziewicą konsekrowaną – podobnie jak w przypadku zakonu – trzeba mieć konkrente powołanie do życia konsekrowanego tyle że w świecie. Nie jest to więc opcja dla każdej samotnej kobiety. Dziękuję Pani za ten głos i załączony link. Pozdrawiam serdecznie. 🙂

      • Kasia

        Tak, oczywiście, wszystko rozbija się o powołanie i trzeba to dobrze rozeznać. Ale myślę, że to nie jest przypadek, że w tych czasach gdzie coraz więcej jest samotnych kobiet Bóg na nowo ożywia ten rodzaj powołania. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy 🙂

        • JAHID - mężna niezamężna

          Coś jest na rzeczy… 😉 To się zaczęło już w latach 70-tych ubiegłego wieku i dotyczy także wdów konsekrowanych. Pozdrawiam serdecznie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *