Kim jest JAHID? Dla mnie osobiście JAHID to przeciwieństwo starej panny, która trwa w fałszywym przekonaniu, że swoją godność i wartość zawdzięcza komuś lub czemuś. Kobietą o mentalności starej panny może być nawet mężatka, wdowa czy kobieta porzucona przez męża. Taka kobieta potrzebuje dopełnienia i wierzy w – całkowicie niechrześcijańską – wizję dwóch uzupełniających się połówek pomarańczy.
JAHID przeciwnie wie, że jest jedyna i niepowtarzalna. Niczego nie musi sobie udowadaniać. W każdy rodzaj relacji wchodzi jako pełna i zintegrowana. Ta, która odkryła w sobie podobieństwo do Boga, posiadając ten najcenniejszy skarb, nie szuka już w drugim człowieku uzupełnienia i potwierdzenia swojej tożsamości. Szuka go jedynie w Bogu. Dlatego tak naprawdę Jahid nigdy nie była, nie jest i nie będzie sama! Jahid – kobieta niezamężna, przeżywa stan wolny podwójnie intensywnie. Jest wolna, wszystko może, ale niczego nie musi. Wszystko może w Tym, który ją umacnia (Flp 4, 13). Wszystko może, ale wie co nie przynosi korzyści (1 Kor 6, 12). Wszystko może i dlatego w wolności czegoś sobie lub komuś odmawia…
„Nie zgadzając się na siebie, trudno zgodzić się na powołanie, gdyż Bóg nie powołał nas takich, jakimi byśmy chcieli być, tylko takimi, jakimi jesteśmy – i nie powołał nas po to, abyśmy zapomnieli o swojej przeszłości, chcąc ukryć to, co było przykrego w naszym życiu oraz mając do siebie, do Boga i do ludzi żal o treść naszego życia.
On nas powołał, bo to wszystko, co było historią twojego życia, On chce uczynić Historią Zbawienia. Bóg nie wybrał największego narodu starożytności – na przykład Egipcjan albo Asyryjczyków lub Greków czy też Rzymian na Naród Wybrany, lecz naród najnędzniejszy, naród koczowników, przybłędów, ludzi bez ojczyzny, bez króla, bez kultury, bez tradycji… niewolników, ludzi zniewolonych i biednych – ludzi bezsilnych. Jeśli czujesz się takim właśnie człowiekiem, to twoje powołanie może być naprawdę udane.”.
„Wolni od niemocy” – O. Augustyn Pelanowski OSPPE
Mój proces przepoczwarzania się ze starej panny w JAHID porównuję do narodzin motyla. Ten czas może nam się dłużyć i bywa bolesny, ale bez etapu „gąsienicy i szkaradnej poczwarki” nie ma i nie będzie motyla! To dlatego dziś z sercem przepełnionym niewypowiedzianą wdzięcznością wielbię Boga za wszystkie te najtrudniejsze momenty mojego życia, za dramaty życiowe, chwile bólu i wszechogarniającego lęku, dziękuję za to czego doświadczyłam i za to co mi zostało oszczędzone lub zabrane. Szczerze dziękuję Bogu za wszelki brak w moim życiu. Za brak zrealizowanych marzeń, za brak męża, za brak perspektyw, za braki w zdrowiu, za brak, który kiedyś stanie się udziałem każdego z nas czyli śmierć. Ona pozbawi nas już do końca tego wszystkiego, co do szczęścia w żaden sposób nie jest nam potrzebne, a za czym do dziś – podświadomie – zdarza nam się gonić z obłędem w oczach. Dziękuję za „codzienne umieranie”, które przygotowuje mnie tak subtelnie do narodzin do nowego, prawdziwego życia – ŻYCIA WIECZNEGO! Dla niego zostaliśmy zrodzeni i to ono jest naszą docelową metą. Naszą, to znaczy osób WIERZĄCYCH, należących do jednego, Świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła Katolickiego. Taka jest nasza wiara.