Niniejszy tekst nie zmieścił się w książce "O samotności inaczej". Szkoda jednak aby przepadł gdzieś w przysłowiowej szufladzie... Dlatego zapraszam do refleksji nad pytaniem: Dlaczego?
-
-
Ratujmy Rodzinę! Refleksje niezamężnej.
Ratuj-my rodzinę! My czyli kto? Rodzinę czyli kogo? Czy mamy ratować jedynie małżeństwa? Jak praktycznie ma wyglądać taka pomoc skoro żyjemy w czasach indywidualizmu i wszechogarniającej niezależności. Nikt nie ma prawa mieszać się do cudzego życia a już tym bardziej do życia dwojga poślubionych sobie osób. Nikt nie ma przecież prawa mieszać się w sprawy wychowania cudzych dzieci, nawet jeśli są to dzieci z nami spokrewnione. Kto, jak i kogo ma ratować?
-
„Zacznij od Bacha”.
Zacznę wprost i bez ogródek: istnieje spora grupa wierzących katoliczek święcie przekonanych, że skoro powołania do zakonu nie mają i pragną założenia rodziny, to oznacza, że są do małżeństwa powołane. A jeśli tak, to są już zwolnione z poznawania i odkrywania wartości stanu wolnego. One chcą ten stan jak najszybciej opuścić a nie analizować, rozumieć i doświadczać go...
-
Stan zadowolonych.
Gorąco zachęcam wszystkich „celibatariuszy nie z wyboru” (ale nie tylko) do lektury kilku fragmentów z 15-ego rozdziału wspomnianej publikacji, pt. „Stan Zadowolonych”. Muszę przyznać, że to mój ulubiony stan, do którego całym sercem pragnę należeć. Warto go świadomie wybrać i żyć nim 24h na dobę!
-
Tęsknota.
„Błogosławiona bezpłodna, ale nieskalana, która nie zaznała grzesznego współżycia w łożu, w czas nawiedzenia dusz wyda plon. I eunuch, co nie skalał swych rąk nieprawością ani nic złego nie myślał przeciw Bogu: za wierność otrzyma łaskę szczególną i dział pełen radości w Świątyni Pańskiej. Wspaniałe są owoce dobrych wysiłków, a korzeń mądrości nie usycha. /Mdr 3, 13-15/„Lepsza bezdzietność [połączona] z cnotą, nieśmiertelna jest bowiem jej pamięć, bo ma uznanie u Boga i ludzi: Gdy jest obecna, to ją naśladują, tęsknią, gdy odejdzie, a w wieczności triumfuje uwieczniona – zwyciężywszy w zawodach o nieskazitelnej nagrodzie”. /Mdr 4, 1-2/ Zdumiewające, że w czasach Starego Testamentu, kiedy Boże błogosławieństwo było utożsamiane z licznym…
-
Najważniejsze.
Najważniejsze żeby to co najważniejsze było NAJWAŻNIEJSZE!
-
Poszukiwanie Bożej koncepcji powołania. 6/8
Nie jest łatwo zrozumieć, poznać i opisać jakie jest nauczanie Kościoła w odniesieniu do powołania. Okruchy informacji znajdują się w wielu różnych dokumentach, jednak wiele tematów w ogóle nie jest poruszonych albo ja ich nie znalazłam. Wraz z moją siostrą opisałyśmy wszystko to, co udało nam się znaleźć i co w naszym głębokim przekonaniu jest prawdziwe i prowadzi człowieka do Boga. Nie jest to z pewnością opis kompletny ale po konsultacjach z dwoma kapłanami jestem pewna, że stanowi bardzo dobry punkt wyjścia do dalszych rozważań na temat powołania.
-
Powszechna koncepcja powołania. 5/8
W paru punktach opisuję jak współczesny katolik rozumie powołanie. Ten powszechny sposób myślenia niesie ze sobą poważne konsekwencje, sięgające życiowych wyborów, życia duchowego, relacji z Bogiem i poczucia własnej wartości. Można tym faktom zaprzeczać albo wziąć głęboki oddech i zacząć je poważnie analizować. Czy jest to rzeczywiście nauczanie Kościoła Katolickiego?
-
Dwie drogi. Kropka. 4/8
Pogodzeni ze swoim losem czy też nie, samotnych „nie z wyboru” łączy jedno: wyznawanie tej samej koncepcji powołania. W powszechnym mniemaniu istnieją tylko dwie formy powołania człowieka: małżeństwo lub życie konsekrowane. Kto i kiedy stworzył taką koncepcję? Wbrew zapewnieniom niektórych duchownych o istnieniu wielu form powołania w Kościele Katolickim, to z czym spotykamy się na codzień, w pracy, w domu i w parafii, sprowadza się do powszechnej opinii o dwóch rodzajach powołania oraz przekonania, że najważniejsze i naturalne powołanie to małżeństwo. Jeden ze znanych kapłanów ogłasza z mocą, że praktycznie wszyscy jesteśmy powołani do założenia rodziny i tylko nieliczni są wybrani do służby kapłańskiej. Reszta powinna realizować powołanie do małżeństwa.…
-
„Salpa Maggiore” bez powołania. 3/8
Jednym z ważniejszych i kluczowych pytań jakie spędza im sen z powiek jest to: czy aby nie przegapili swojego powołania, czy przypadkiem nie zmarnowali go a jeśli tak, to co teraz mają począć?Jak żyć z taką świadomością? Czy należy przywdziać wór pokutny i nieść ten „krzyż samotności” do końca swoich dni?